Poznaj naszego Patrona „Buchalterka”, który sprowadził się do Wrocławia i najczęściej księguje w siedzibie getsix® Wrocław. Przeczytaj jego historię.
Buchalterek uznawany był za nudziarza wśród krasnoludkowej braci. Księgowy - prychały krasnale na jego widok - co on może wiedzieć o świecie. Wiecznie z nosem w krasnalowych przepisach, ciągle coś czytał, liczył, zapisywał. Ale raz do roku nadchodził ten jeden, jedyny czas, kiedy to Buchalterek stawał się gwiazdą. Był to znienawidzony przez wszystkie inne krasnale czas składania krasnalowych deklaracji podatkowych. W tym czasie wszyscy mieszkańcy krasnalowego świata z podziwem patrzyli na naszego bohatera, a on sam rósł w oczach, głaskany pochlebstwami współbraci. Czując się potrzebny, wręcz niezastąpiony dla reszty, w tym szczególnym czasie, był na ustach wszystkich.
Jak co roku w okolicach terminów złożenia krasnoludzkiej deklaracji podatkowej Buchalterek siedział po nocach i przeglądał dokumenty, dodawał, odejmował, księgował, wypełniał tabelki, a końca nie było widać. Sama praca szła mu dość sprawnie, ale co rusz albo telefon, albo dzwonek do drzwi wyrywały go z rytmu pracy. Ostatnie krasnoludkowe gapy przynosiły swoje dokumenty patrząc błagalnym wzrokiem na Buchalterka i błagając: Jeszcze ja, jeszcze moja deklaracja...
Buchalterek nie odmawiał pomocy żadnemu z krasnoludkowych braci. Czy to Niewypałek, czy Więzień, cała krasnalowa orkiestra czy Strażnicy, zawsze mogli liczyć na jego pomoc. W tym roku nawet sam Profesor zapukał do jego skromnego domku i z błagalnym wzrokiem wyszeptał: Pomóż proszę... nic z tego nie rozumiem... Zapracowane Syzyfki, co nie zdarza się często, zrobiły sobie przerwę i wpadły na ostatnią chwile z prośbą o pomoc w wykonaniu karkołomnego zadania.
"Jak zawsze wy na ostatnią minutę" -mruczał pod nosem udając niezadowolenie. Po cichu jednak cieszył się, że to do niego przychodzą wszyscy, że to właśnie on jest bohaterem sezonu. Czuł się niezastąpiony, niesamowity, niedościgniony w swoim fachu. Zmęczony ilością pracy zasnął nad dokumentami.
Dryń... dryń... - zadzwonił telefon w domu Buchalterka. "Mówi Skarbuś, z krasnalowego Urzędu Skarbowego. Sprawdziłem czy wszyscy złożyli deklaracje, i brakuje mi twojej, a ostatni dzień na jej złożenie minął wczoraj."
Rety, złapał się za głowę Buchalterek, zrobiłem wszystkim deklaracje, a moja nadal leży na biurku, zapomniałem wysłać jej do ciebie, Skarbusiu.
Skarbuś pogroził palcem i poważnym głosem, bez owijania w bawełnę rzekł: Będzie kara. Stawisz się jutro po odbiór mandatu.
Co za wstyd, pomyślał Buchalterek, jak to mogło się zdarzyć. Ze łzami w oczach rozmyślał, dlaczego tak się stało. Nagle jedna myśl przemknęła mu przez głowę - Już wiem! Jestem po prostu archaiczny! Pracuję z liczydłem, kartką papieru i ołówkiem, a krasnali co roku przybywa. Potrzebuję komputera i dobrego systemu księgowego...
Dryń... dryń... - zadzwonił znów dzwonek, tym razem do drzwi. W tym momencie Buchalterek obudził się cały spocony ze strachu. Przed drzwiami stał Śpioch z dokumentami w ręce: Jeszcze ja... - wyszeptał błagalnie.
Buchalterek uściskał serdecznie zdziwionego Śpioch. "To był tylko sen! - wykrzyczał -to był tylko zły sen.!"
Przesłanie snu jednak zostało mu w pamięci. Nazajutrz udał się do pobliskiego miasta na zakupy i z najnowszym sprzętem komputerowym, który wypełnił jego mały domek, Buchalterek został najbardziej zmodernizowanym księgowym w krasnalowym świecie.